Sommelier poleca 01.06-30.06 2018.
W tym miesiącu bardzo szybko, bo już 1 czerwca Biedronka przesłała biuletyn z prezentacją czerwcowej rekomendacji Sommeliera.
Tym razem, chyba ze względu na upały, w rekomendacji znalazły się dwa wina czerwone i jedno białe.
A przecież w takie upały aż prosi się o jakieś wina musujące albo chociaż świeże Vinho Verde.
Pewnie Vinho Verde będzie we wrześniu, albo październiku.
Nie jestem wielkim zwolennikiem tanich Vinho Verde. Uważam, że lepszym wyborem jest system austriacki tzn. szprycera czyli Gruner Veltliner albo Welschriesling z wodą gazowaną. Dla tych którzy lubią cukier resztkowy w Vinho Verde coś półsłodkiego typu Scheurebe, Morio Muscat czy Riesling lieblich z wodą gazowaną wydaje mi się dużo lepszą alternatywą.
Płacić za Vinho Verde 25-35 zł (poza dyskontami) kiedy za tę samą kwotę można mieć dobrego litrowego Grunera, który jest o klasę lepszy, mija się z celem.
Wróćmy do rekomendacji sommeliera. Tych win wcześniej nie widziałem w Biedronce, czyli zawitała „świeżyzna”.
Chateau Barrail Bordeuax w cenie 15,99 zł. Rocznik nie jest podany. Natomiast opis jest urzekający:
Rubinowa suknia, bukiet akcentów czerwonych owoców, ziół i ziemi, na podniebieniu lekko chropowate i eleganckie.
Wow, opis wina wartego przynajmniej 100 zł. Czytając te opisy zawsze się zastanawiam, czy ten kto to napisał pił dane wino? W sumie nie ma się co dziwić, bo co umieścić w opisie wina aby zachęcić potencjalnego kupującego? Przecież za 16 zł czyli wino gdzieś za 1,5-1,6 euro w cenach eksportowych trudno spodziewać się potężnej budowy, złożoności i sporej koncentracji owoców. Będzie raczej rozwodnione i co najwyżej mocno kwaśne. Obym się mylił. Dobrze, że przynajmniej jest rozlewane w regionie pochodzenia.
Kolejne wino to Wanderlust Shiraz 2017 w cenie 17,99 zł z Australii. Najprawdopodobniej rozlewane w Europie.
Opis znowu jest ciekawy, chociaż już mniej entuzjastyczny:
Intensywnie rubinowe z purpurowymi refleksami, a w zapachu atrakcyjne nuty dojrzałych śliwek, czereśni, pieprzu i jeżyn, w smaku aksamitne i trwałe.
Na pewno znajdziemy w nim trochę cukru resztkowego. Na Europę to pewnie będzie 4-5 gramów. Do USA „dają” więcej, bo 7-8 gramów.
Jakiś czas temu byłem zainteresowany importem wina od dużego producenta z Australii i spotkałem się z takimi sugestiami. Wino nadal możemy nazywać wytrawnym, chociaż cukru resztkowego dla „polepszenia smaczności” jest sporo. Lubię shirazy z Australii, chociaż te z wyższej półki do lekkich nie należą. Tutaj będzie raczej wersja lajtowa, czyli miękka i „słodka”. Jestem bardzo ciekaw tego wina.
Nie przepadam za rozlewami, bo z doświadczenia wiem, że wina mają więcej siarczynów, dla zabezpieczenia przed wtórną fermentacją, biorąc pod uwagę długą drogę, jaką mają do przebycia.
I wreszcie wino białe Paradies Riesling Feinherb (półwytrawny) w cenie 18,99 zł.
Mam nadzieję, że nie jest to wino od Peter Mertens, bo te z daleka omijam.
Tutaj opis jest dosyć wyważony:
Połyskliwa, słomkowo-cytrynowa barwa, przyjemne aromaty dojrzałych gruszek, moreli, cytrusów i miodu, w ustach smakowite i krągłe.
Nic nie wspomnieli o kwasowości i świeżości, za co kochamy rieslinga. U mnie riesling króluje ustępując czasem miejsca tylko gruner veltlinerowi, ale czy to będzie udany egzemplarz? Trzeba spróbować, aby się przekonać.
Recenzje wkrótce.
Na zdrowie!!