Vanderlust Victoria Shiraz 2017 w cenie 18,99 zł.
To pierwsze wino z czerwcowej rekomendacji Sommeliera. Tak jak przypuszczałem rozlewane we Francji. Przy tak niskiej cenie od razu tak pomyślałem.
Szczepy: shiraz.
Kolor: rubinowo purpurowy.
W nosie sporo jagody i alkoholu. Może jest zbyt ciepłe, stąd tak wyraźny alkohol. Trochę śliwki i truskawki. Jak na shiraz to raczej wersja piórkowa. Jest trochę pieprzu. Przypomina mi bardziej tempranillo niż shiraza. Przyjemne nieco zbyt alkoholowe jak na wagę lekką. Sporo „zieleni”.
W ustach sporo pieprzu, znowu dużo alkoholu i siarczynów. Siara gryzie. Po wypiciu pierwszego łyku gryzienie w gardle jest bardzo długie. Wobec tego wino jest długie. Nie da się pić bez schłodzenia. Musi pójść do lodówki na pół godziny.
W tym czasie otworzę rezerwę z Alentejo w Portugalii.
Po pół godziny jest już lepiej i w nosie i w smaku. Chociaż i tak w nosie jest jakby wzburzone, Brakuje harmonii. Za dużo alkoholu. Owoc podbity alkoholem i siarczynami.
W ustach trochę mniej, czuć alkohol, ale wyraźniej jest bardziej kwasowe i „zielone”.
Bez sensu. Nie wiem kiedy sommelier je wybierał, bo mnie gryzie w ustach niemiłosiernie. Właściwie to pali.
Kurcze, znowu potwierdziły się moje obawy, aby nie kupować win „zza morza” rozlewanych w Europie. Kwas, taniny, alkohol.
Biedronka „zafundowała” nam taki „rarytas” na upały. Dziękujemy bardzo.
Ocena: ♛♛/7-słabiutko
Na zdrowie!!