Trafiłem na bardzo przydatny artykuł w magazynie Bussines Insider Polska Kilka praktycznych rad, jak zamawiać wino w restauracji.
Z pewnością te rady są bardzo pomocne, zwłaszcza dla ludzi całkowicie „nieobytych” z winem.
Po przeczytaniu całego artykułu nasunął mi się komentarz odnośnie tematu wąchania korka.
Nie należy się dziwić, gdy kelner po otwarciu butelki najpierw położy nam korek na talerzyku. Korek można powąchać, ale osobie mało obeznanej z tematyką win, zapach prawdopodobnie nic nie powie. Można za to sprawdzić czy korek nie jest np. ukruszony. Kelner następnie naleje odrobinę wina do kieliszka i poda gospodarzowi do spróbowania. Jeśli to nam przypadnie ta rola – należy delikatnie zakręcić kieliszkiem, ocenić wino pod kątem zapachu i smaku, po czym wyrazić akceptację. Wtedy kelner napełni kieliszki pozostałym gościom.
Wadliwy korek pachnie „korkiem” i jest to bardzo łatwe do rozpoznania. Natomiast wino dotknięte wadą korkową niestety nie jest już tak łatwo rozpoznać. Dlatego wąchanie korka jest ma sens, a nawet jest bardzo ważne. Jeżeli korek pachnie „korkiem” to jest na pewno wadliwy i wino także musi być wadliwe. Choćby po zapachu, wydawało się to mało prawdopodobne, bo wina „nie czuć korkiem”. Przy świeżym roczniku zapach korka w winie nie jest jeszcze zbytnio wyczuwalny, ale wino jest już z pewnością „dotknięte wadą korka”.
Jeżeli korek jest pozbawiony zapachu albo pachnie owocami, ziemią, ma kolor wina (może mieć także osad, co nie jest wadą), to wino będzie pozbawione tej wady. Po nalaniu odrobiny wina do kieliszka nie musisz już wąchać jego zawartości. Możesz gestem wskazać kelnerowi, że może nalewać wino pozostałym gościom. To świadczy o tym, że potrafisz po zapachu korka rozpoznać jakość wina.
I jeszcze krótki komentarz do kolejnej rady:
Wino zamawia gospodarz spotkania, czyli osoba, która zaprasza do restauracji.
Jeżeli jest to kolacja biznesowa, to gospodarz może poprosić o wybór wina najważniejszego gościa, albo upoważnić do wyboru wina osobę, która ma największe „pojęcie” o winie. Nie jest ujmą przyznanie się do tego, że nie jest się znawcą wina. To może być nawet w dobrym tonie i świadczyć o twoim wysokim poczuciu własnej wartości. Przyznawanie się do niedoskonałości jest wyrazem pewności siebie. Bo przecież każdy ma wiele innych zalet.
Ja sam często jestem proszony o wybór wina z karty, chociaż najczęściej jestem tylko gościem.
Na zdrowie!!
Krzysztofie, moim zdaniem samo wąchanie korka nie wykluczy tego, że wino jest korkowe. Oczywiście z jego wąchania również można domyślić się pewnych wniosków. Jednak to nie w korku jest sedno wina, tylko w samym winie i to je trzeba przeanalizować pod kątem ewentualnych wad.
Pozdrawiam serdecznie,
Kasia, z nomen omen, korka od wina 😀
Kasiu, dziękuję za komentarz. Oczywiście masz rację. Korek świadczy o wielu aspektach wina, jednak to nie w korku jest sedno wina. Mnie tylko chodziło o podstawowy element tzn. rozpoznanie wina korkowego, które całkowicie dyskwalifikuje wino. Pozdrawiam
Co do korka to Katarzyna już wyczerpała temat uwag, ale ja jeszcze bym się odniósł do tego „nieszczęsnego” próbowania wina.
Wiele osób myśli, że głównym celem tego jest sprawdzenie, czy wino nam smakuje (w sensie, czy pasuje), a to nie jest wcale prawda. Gość powinien ocenić, czy wino nie jest np. utlenione oraz czy ma odpowiednią temperaturę. Dlatego w przypadku win białych lepiej nalać nieco więcej, bo jak klient zakręci kieliszkiem to już się wino nadmiernie ociepli.
Błędem jest zakładanie, że jak wino nie będzie smakować (bo np. nie lubię win o wysokiej kwasowości) to każę sommelierowi/kelnerowi zabierać dopiero co otwartą butelkę i podać coś innego.
Chyba, że np. serwowane są wina na kieliszki i somm/kelner sam zaoferuje że da do spróbowania i gość oceni, czy mu smakuje czy nie.
Mam nadzieję, że nie zamotałem ;).