Kilka dni temu na forum dyskusyjnym Winicjatywy znalazłem bardzo fajne określenie: Poławiacz dyskontowych okazji. Było ono użyte raczej w znaczeniu pejoratywnym. Mnie to określenie bardzo się spodobało. Od dzisiaj będę tak mówił o sobie.
Jestem poławiaczem dyskontowych okazji.
Czy to wynika z mojej miłości do dyskontów? Nie. Wnika z tego, że w sklepach specjalistycznych nie ma tanich win. Nie mogę tego pojąć. Po prostu nie ma sklepu w Warszawie, z którego wina mógłbym polecić z czystym sumieniem. Są dobre sklepy Wine&You i 13win, są sklepy Piccola Italia oraz Marks&Spencer. I to wszystko. Czyli w poszukiwaniu prawdziwych okazji jestem skazany na dyskonty. Może jeszcze coś ciekawego można znaleźć w supermarketach, zwłaszcza w Auchan (mam daleko) a w Tesco tanie są tylko „przemysłowe wina”.
Do tego podoba mi się, że w dyskontach mam mały wybór, dzięki temu łatwiej jest mi znaleźć ciekawe wino. Bo jest tylko jedno albo dwa. Ha, ha.
Chociaż w Auchan kupiłem bardzo fajnego szampana za 50 zł!! Mam jeszcze na „muszce” fajny Crémant d’Alsace za 30 zł.
Na zdrowie!!
Zgłaszam swój akces do klubu „Poławiaczy dyskontowych okazji”.
Gratuluję także, wrzucenia sporej dozy świeżości do dyskusji o winie w polskim Internecie.
Pozdrawiam
Fred
A który szampan taki dobry? Bo zacząłem doradzać klientom w Auchan, a na półce jest kilka szampanów po 49 zł.
Lord Byron demi-sec Reserve. Myślałem, że ma więcej cukru, ale w ogóle mi nie przeszkadzał. Nie zawiódł mnie. Rześki, owocowy, z dobrymi bąbelkami. Jeżeli jest kilka szampanów po 49 zł to brałbym po kolei, bo szampan to szampan. Jeszcze nigdy się nie zawiodłem, a moje kolejne zakupy w ciemno (szampanów najtańszych) tylko mnie w tym utwierdzają.