Już za kilka dni rusza Warsaw Wine Week. Chcę uczestniczyć aktywnie w tym wydarzeniu, ponieważ poszukuję „prawdziwego wine baru” w Warszawie i dlatego, w tym tygodniu chcę przyjrzeć się prezentacji internetowej biorących udział w tym wydarzeniu wine barach.
Chcę się trochę przygotować i zapoznać się z prezentacją wine barów biorących udział w Warsaw Wine Week. Na ile wzbudzą moją ciekawość swoja ofertą? Czy jest jakaś wzmianka o tym wydarzeniu na ich stronach?
Na pierwszy ogień idzie, „kultowy” wine bar u Mielżyńskiego. Przy ul. Burakowskiej. Odwiedziłem go kilkukrotnie, ale, to było wiele lat temu. Ostatni raz 3-4 lata temu. Byłem pod wrażeniem koncepcji. Była wyjątkowa na naszym rynku. Do tego najwiekszy atut tego miejsca, Robert Mielżyński. „Gościu” urodził się w Kanadzie, mówił polsko-angielskim dialektem, co schlebiało naszym zakompleksionym „duszom”. „Gościu” przyjechał z Kanady i sam, osobiście, przywitał się, nalał nam po kieliszku wina do spróbowania, porozmawiał o winach. Nawet, ja, konkurent (wtedy prowadziłem kilka winotek w Warszawie) zakupiłem u niego wino, które, niestety mi nie smakowało. Ponieważ było to wiele lat temu, nie pamiętam już co to było, ale jakieś „trudne”Włochy. Nie „moja bajka”
Coś, co jest zdecydowanie rutyną w restauracjach we Francji, Włoszech czy Hiszpanii, u nas było zjawiskiem nowym. To dodatkowo pogłębiało fascynację tym miejscem. Z czasem, wine bar rozrastał się o część restauracyjną coraz bardziej i obecnie jest chyba bardziej restauracją niż winoteką. Nie wiem, bo dawno go nie odwiedzałem.
Niestety, z strony internetowej nie dowiedziałem sie niczego o wine barze, tzn. ani jakie wina są dostępne na kieliszki, ile jest tych win, ani ich cen. Czyli, muszę udać sie do Mielżyńskiego całkiem w ciemno. Na szczęście podczas weekendu będą specjalne ceny, wieć prawdopodobnie nie „zbankrutuję”. Zobaczymy jakie wina wybierze Robert Mielżyński na ten tydzień.
Red. Bońkowski z Winicjatywy, polecił mi to miejsce jako pierwszy wine bar w Warszawie. Ciekawy jestem, ile razy był w tym wine barze i płacił za kolację z butelką wina? Dla dwóch osób, to tak poniżej 200 zł chyba ciężko zejść?
Znalazłem przykładowe menu na sezon ze szparagami. Krem ze szparagów 18 zł, Risotto ze szparagami 45 zł, Szparagi z jakiem sadzonym 42 zł, Szparagi z szynką i młodymi ziemniakami 48 zł, Filet z sandacza na kremie szparagowo-krewetkowym 55 zł. Ceny win nie znalazłem. Tanio nie jest, raczej wyszukanie i ceny po „warszawsku”
Oprócz tego, do kielszka wina można zamówić jedną z przystawek. Ceny od 14 zł za talerzyk sera caciocavallo, potem już tylko drożej, 16 zł talerzyk sera pecorino, i dalej w górę. Ciekawy jestem, ile to jest „talerzyk”? 50 gramów? 30 gramów? To już się robi pewnie z 30 zł za kieliszek wina z „talerzykiem”? Nie ma cen jednego kieliszka wina, wiec nie mogę sobie tego złożyć.
Ten wine bar na pewno nie spełnia jednej z podstawowych cech mojego „idealnego”wine baru, tzn. że będąc w centrum Warszawy, mogę go odwiedzić na piechotę. Tutaj trzeba dojechać taksówką z centrum. Nie odwiedzę tego miejsca w piątkową albo sobotnią noc, pomiędzy wizytą w kolejnych klubach śródmieścia, gdzie „niestety” znajduje się większość klubów nocnych w Warszawie. Nie, nie. Nie, żebym do tych klubów uczęszczał, ale „aktywni 30-40-to latkowie” uczestniczą w nocnym życiu Warszawy.
Ciekawy jestem, jak wypadnie moja wizyta w tym barze za tydzień?